Gra Hikari(vel Eevee)

Przyjrzałam się Murkrowom chwilę.
-No to co robimy?- zapytałam, również szeptem, zmieszana. Odkąd pamiętam, nie byłam w takiej sytuacji.

- Jak to co?- zapytała kotka.- NA NICH!- wrzasnęła wyskakując. Odbiła się od drzewa i z ogromną gracją uderzyła jednego Murkrowa tak, że uderzył o drugiego, który wpadł na trzeciego sprawiając, że czwarty ze strachu odleciał. Piąty stał i patrzył ze złością na kotkę. Wszystkie pozostałe cztery walczyły z kotką, która unikała ataków i zadawała ogromne obrażenia. Nagle zauważyłaś, że piąty, dotąd spłoszony Murkrow na nią szybuje.
What will you do?

Gdy Skitty skoczyła na Murkrowy, moje kąciki ust lekko podniosły się. Dało się zobaczyć moje ostre kiełki. Momentalnie wskoczyłam na większy konar najbliższego drzewa i zaatakowałam Akcją na piątego ptaka

- Murk!!!- wrzasnął pokemon-ptak. Razem upadliście na ziemię. Zdąrzyłaś odskoczyć na ziemię. Uderzony przez ciebie ptak upadł na 3 pozostałe pokemony. Skitty akurat rozprawiła się z ostatnim ptakiem. Po walce kotek rzucił się do wody. Ty za nią.

Pływałam tu i tam bez celu. W końcu, zmęczona wypłynęłam na brzeg, otrząsnęłam się z wody i położyłam się na miękkiej trawie. Słuchałam cudownego śpiewu ptaków. A słuchając tak pomyślałam:
~Jak tutaj jest pięknie!~

(Jak to jest z tym doświadczeniem? Kiedy się je zdobywa?)

/Aj! Zapomniałabym! 1 lvl up + 20 exp./

Skitty po jakimś czasie również położyła się obok ciebie. Zamknęłaś oczy. Zasnęłaś.
***
Sen był okropny. Widziałaś przed sobą Dwa Espeony. Niezywe. Dziwnie się czułaś. Jakby z nimi coś cię łączyło. Może to twoi rodzice? Widziałaś, jak Houndoom patrzy na ciebie morderczym wzrokiem. Nagle, jakaś Delcatty wyskoczyła, złapała cię za kark i zaczęła z tobą uciekać. Po długiej gonitwie zgubiłyście psy. Delcatty puściła cię na ziemię i się położyła. Chwilę potem ssałaś mleko kotki...
***
- Hiiikaaari!- krzyknęła różowa budząc cię. Położyła przed tobą 2 upieczone udka Faretch'D.
- Ukradłam!- stwierdziła z dumą. Następnie zaczęła jeść pierwsze.

***
Obudziłam się z zadyszką. Pochyliłam głowę dysząc ciężko. Dwa Espeony... Houndoom... Delcatty! Spojrzałam na Skitty, która to w przyszłości wyewoluuje w Delcatty. Ale... ssać jej mleko! Potrząsnęłam lekko główką, by na razie zapomnieć o koszmarze. Zaczęłam z apetytem zajadać śniadanie.
-Pyszne- powiedziałam po posiłku znów kładąc się na sjestę - A gdzie ukradłaś?- zapytałam zaciekawiona. W przyszłości będę musiała radzić sobie sama...

(No ale nie powiedziałaś mi <mina niewiniątka>)

- A z ogrodu Snubulla =^ ^=!- krzyknęła kotka.- Co ci się śniło? Jęczałaś przez sen...- dodała przekręcając głowę w bok.

-Może później ci opowiem, dobra?- powiedziałam i wstałam
-Idę na spacer- dodałam i w podskokach zaczęłam zwiedzać okolicę

- Znowu się zaczyna ta twoja "tajemniczość".- warknęła kotka.- Nieważne. Idź.- dodała kładąc się na plecy i opalając się.
Krajobraz był dość bujny. Drzewa i krzewy były zapełnione mnóstwoma kolorami. Wszędzie było mnóstwo Cateprie i Weedle, które w spokoju żarły trawę. Nagle, któryś z zielonych robaczków zaczął się turlać wrzeszcząć:
- Weedl mnie ukłuł! Umieraaaam! AaAaAaAaAaAaAaAa!!!11-

Rozkoszowałam się pięknem śpiewem Pidgey` ów i zapachem kwiatów, gdy usłyszałam ów głosik piskliwy. Zwróciłam ku niemu główkę swą.
-Spokojnie, na pewno nie jest tak źle- powiedziałam podchodząc bliżej- Dlaczego Weedle cię ukuł?- znów zwróciłam się do małego Caterpie.

Ranka była wręcz niewidoczna.
- On ugryzł moją kępkę trawy!- krzyknął Weedle.
- Bullshit!- krzyknął Cateprie.
- Sam jesteś bullshit!-
- Lol! Ty nawet nie wiesz co to oznacza!-

( XD Ale masz pomysły )

-No, no, no. kłócicie się o zwykłą kępkę trawy???- zapytałam z niedowierzaniem -Tutaj są tysiące takich kępek- powiedziałam i szybko odeszłam, chcąc posłuchać czegoś piękniejszego niż kłótnie Pokemonów - robaków. Wróciłam do miejsca, gdzie została Skitty.

- ZOMG, ale jesteś ślepy, zią! Nawet nie widzisz ile tu kępek!- krzyknął Weedle.
- To było do ciebie. Poza tym, Fuck U.- syknął Cateprie.
Odeszłaś. Zauważyłaś jak Skitty jest w towarzystwie jakiegoś Meowth'a. Wyglądało na to, że ze soba flirtują. Jak podszedłaś, Skitty wyprostowała się nagle i szepnęła:
- To jest Fresthie. Nasz przyjaciel.- powiedziała rumieniąc się.

Przewróciłam oczyma za widok, jakże pasującej do siebie, pary.
-Miło mi- powiedziałam grobowym tonem w stronę Fresthie`a. Przeszłam trochę dalej od pary kotów, a przechodząc obok Skitty złośliwie zanuciłam melodię ślubną. Położyłam się pod najbliższym drzewem i zaczęłam skubać źdźbła trawy